„These Violent Delights. Gwałtowne pasje” – recenzja książki
Poznajcie recenzję przedpremierową „Gwałtownych pasji”.
Już dawno nie było mi dane czytać powieści, o której mogłabym powiedzieć „epicka”. I oto na scenę wchodzą Gwałtowne pasje, całe na biało (a raczej: szkarłatno-biało), a moja wewnętrzna nastolatka krzyczy: „Ależ to było dobre!”. Bo zaiste tak właśnie jest! A ja odczuwam silną potrzebę przeczytania już-teraz-natychmiast dalszego ciągu przygód Juliette Cai i Romy Montagowa.
Dlaczego? Bo bardzo trudno powraca się do rzeczywistości, gdy spędziło się trochę czasu w takim świecie.
Gangi Szanghaju
Retellingów Romea i Julii – w tym również mocno uwspółcześnionych – mieliśmy już w popkulturze całkiem sporo. Historia tragicznej miłości dwojga młodych ludzi to dość wdzięczny materiał do przekładania na język dzisiejszego filmu czy literatury, nie dziwi więc, że twórcy regularnie po ów tekst kultury sięgają. Nie inaczej postąpiła Chloe Gong – pisarka o chińskich korzeniach, która postanowiła przenieść szekspirowski dramat na ulice Szanghaju lat dwudziestych ubiegłego stulecia.
Co ciekawe, jej opowieść o potyczkach gangów nie jest wcale tak do końca oderwana od rzeczywistości – czego dowiadujemy się już z posłowia – bowiem przed stu laty ulicami tego miasta naprawdę płynęła krew ofiar przestępczych potyczek. Kto wie, wcale niewykluczone, że rozgrywały się tam również dramaty miłosne, takie, o jakich czytamy w Gwałtownych pasjach.
Przy czym warto zacząć od zastrzeżenia, że nie mamy tutaj do czynienia z romansem. Owszem, w pewnym momencie napięcie pomiędzy dwójką głównych bohaterów jest tak namacalne, że aż uderza w czytelnika, ale osią tej historii są niepokoje społeczne, wojny gangów oraz motywy fantastyczne, a ewentualne miłosne potyczki rozgrywają się gdzieś na zapleczu.
I całe szczęście!
Bo dzięki temu nawet czytelniczka po trzydziestce, lubująca się w reportażach i książkach biznesowych, mogła znaleźć tutaj coś dla siebie.
Ona, on i ich podziały
Juliette Cai i Roma Montagow to młodzi ludzie, którym przyszło żyć w niebezpiecznych czasach. Mają swoje ideały i marzenia – chcą przede wszystkim pokoju i spokoju, ale kiedy należysz do rodu władającego gangiem, twoja codzienność nie może być normalna. Tym bardziej jeśli zakochasz się w przedstawicielu wroga – a właśnie taka historia łączy młodych bohaterów Gwałtownych pasji. Albo łączyła – bo lata minęły, krew się przelała, a ich drogi splatają się ze sobą ponownie w wybitnie niesprzyjających okolicznościach i wcale nie jest powiedziane, że dawne uczucia odżyją i wypłyną na powierzchnię.
Oto bowiem w mieście pojawia się tajemnicze monstrum. Monstrum doprowadzające swe ofiary do obłędu. Nieważne czy są to przedstawiciele Szkarłatnego Gangu, czy Białych Kwiatów – wszyscy giną w takich samych męczarniach.
W tych okolicznościach nie ma innego wyjścia, jak tylko połączyć siły i spróbować odnaleźć tego, kto stoi za stworzeniem potwora.
I tak właśnie toczy się ta historia – jest element paranormalny, jest wątek miłosny, jest też świat, od którego nie sposób się oderwać. Szanghaj na kartach Gwałtownych pasji to miejsce tętniące życiem, barwne, niebezpieczne i fascynujące. Autorka portretuje je z niezwykłą dbałością o detale, pozwalając czytelnikowi wyobrazić sobie otoczenie w najmniejszym szczególe. Do swego świata zaprasza też ciekawych bohaterów – różnorodnych, złożonych i niejednoznacznych. Co prawda nie wszystkim poświęca równie dużo uwagi – więc tło rodzinne Juliette i Romy nie jest tak dokładnie zarysowane, jak być mogło – ale po lekturze odnoszę wrażenie, że tych barwnych ludzi z pierwszego planu poznajemy dość dobrze. Szczególnie dwójkę wzorowaną na Romeo i Julii.
I ja bardzo polubiłam i charakterną Juliette, i tajemniczego Romę. Podoba mi się układ sił, gdzie ona nie jest biedną owieczką ratowaną z opresji, a on maczo używającym siły, gdy chce coś osiągnąć. Z tych dwojga to Juliette wydaje się bardziej nieprzejednana i bezwzględna, ale i Roma nie daje sobie w kaszę dmuchać. Dlatego chemia między nimi jest tak silnie wyczuwalna – i wcale nie potrzeba ich wikłać w wiele romantycznych uniesień, by to udowodnić. W tym względzie Chloe Gong okazała się pisarką niezwykle subtelną, a jednocześnie na tyle sprytną, że czego jak czego, ale emocji i ognia w Gwałtownych pasjach nie brakuje.
Dobra fantastyka dla młodzieży
Gdybym była nastolatką, przepadłabym w tej historii bez reszty, ale również jako przedstawicielka pokolenia 30+ muszę przyznać, że bawiłam się znakomicie. Gwałtowne pasjeto bardzo dobrze poprowadzona opowieść, pełna barwnych bohaterów i wciągających wydarzeń. Zdecydowanie jedna z najlepszych powieści z gatunku Young Adult fantasy, jakie czytałam, a zapewniam, że jako osoba latami związana z branżą wydawniczą, poznałam ich całkiem sporo. I myślę, że mogą ją pokochać zarówno młodsi, jak i starsi – szczególnie jeśli kusi ich klimat Szanghaju dawnych lat oraz nowe spojrzenie na doskonale znany motyw tragicznej miłości pomiędzy przedstawicielami zwaśnionych rodów. Tutaj ten świat jest odmalowany naprawdę fascynująco i ciekawie.